Piniata

Piñata by Zaq Landsberg

Jeszcze nie mam tego nawyku.
Nieszukania niczego u innych, gdzie indziej, kiedy indziej, tylko zwrócenia się ku samej sobie.  

Być może również po to piszę. Żeby po pewnym czasie rzuciło mi się w oczy to, co innym wydaje się oczywistością. Że ciągle szukam wyjaśnień, wytłumaczeń, uzasadnień - zewnętrznych. Że szukam sumy czynników, które spowodowały, że jestem taką, a nie inną mną. Sumy, na którą będę mogła następnie dać sobie jakiś kombatancki rabat.

Ale przyłapałam samą siebie w kąciku. Przeczytałam wczoraj dziennik od pierwszego do ostatniego wpisu, i znalazłam tam siebie. Taką, która jakby nie widziała samej siebie i nie miała środka, tylko samą skórkę chlebową i na zewnątrz wszechświat. Dawno temu miałam nadzieję, że się sobie napiszę, ta, której nie umiem zobaczyć, objąć. Ta z migotaniem pamięci. Nietrwała, ruchoma, spleśniała jak niebieżący środek wyrazu. Aż tu nagle - mam się, wygląda na to, że niepustą, coś mi tam przyjemnie grzechocze i myśli. Mam złapaną jakąś momentalną siebie, z nawracającymi widmami, słabością do kolorów po latach czerni i powściągliwą melancholią. Maniakalnie powtarzam wątki, wykonując potrójny tulup, po którym wzruszona siadam na ławeczce w tiulowej spódniczce i wręczam sobie kwiaty. Dziś je wszystkie wstawiam do wazonów.

I tu dzisiaj jestem. Siedzę w kąciku przed lustrem, jak wielka piniata. I dociera do mnie powoli, że jak nie rozbiję do końca tej swojej kolorowej skorupki, to prosta sprawa - nie będzie cukierków.


Komentarze

  1. Amen i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i z okazji narodzin. Bądź kolorowa. Bądź tam gdzie jesteś :)
    Refleksje Twoje są jak obieranie cebuli, ale od środka - mam nadzieję, że tych warstw będzie niemożebnie wiele i każda kolejna zamieni się wszelkimi kolorami. W każdym jest magia jego niezwykłości, indywidualności, kolorowości - Twoja błyszczy, aż dziw, że musiałaś takiego tulupa zakreślić, by spojrzeć we właściwe odbicie w lustrze :)
    Ale na zdrowie, z nieopisaną wręcz czułością czytam Twój wirtualny zapamiętnik samej siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Okropnie serdecznie mnie uśmiechnęłaś.
    Uściskuję, grzechocząc cukierkami :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Terapeuta, który umościł się w Tobie, osiągnął poziom mistrzowski. Serce rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lek, ze raz dwa sie rozbijesz-odkryjesz, jeszcze pisac przestaniesz i gdzie bede przychodzic po prawde o sobie samej?

    OdpowiedzUsuń
  5. A i to nie koniec - będziesz odwijać te cukierki jeden za drugim, a każdy w innym smaku! Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja, cholera, nie wierzę w samotne w rozbicie do końca tych skorupek.
    Nie wierzę w możliwość aż takiego samodzielnego wglądu w siebie i nie potknięcia się na ułudach podsuwanych przez kochany, usłużny umysł. Ułudach opakowanych ślicznie w argumenty, że.
    Wierzę w samoświadomość, wierzę, że można sporo, naprawdę dużo. Myślę jednak, że część cukierków pozostanie tajemnicą, nie dotkniętą nawet końcem patyka.
    Przepraszam Cię ...

    OdpowiedzUsuń
  7. O, nie ma szans, żebym przestała pisać.
    Smaki będą różne, nie każdy cukierek różowy.

    To dla mnie jasne, że nie wszystko będzie cacy.
    Będę często pisała o papierkach w związku z powyższym. Jeśli, wiecie, konik uciekł :-).

    Czego dotknę, nie wiem, wiem, że moce, rzeczy dobre, decyzje, wiary, są w środku mnie, więc przynajmniej temu będę starała się poświęcić energię. Jako osoba odpowiedzialna za siebie. I w tym sensie - będę miała więcej niż teraz. Tak myślę. Choćby patykiem kilku ważnych rzeczy postaram się dotknąć. Zmiana myślenia, zmiana perspektywy. Umysłu kochanego jako zawijacza i pakowacza nie bagatelizuję. Mam tutaj co robić. Ale potrzebuję siebie i swojej energii, żeby być intensywniej, aktywniej, niż teraz, żeby zdecydować się na pewne rzeczy, które teraz zawieszone w próżni wyglądają jakbym nic z nimi nie mogła (ta bierność i lęk, o których pisałam, cholernie przeszkadzają), a tak nie jest, mogę.

    Cukierków mocy będę szukała. I landrynek zmiany :-). I krówek ciągutek na chroniczne zaniechanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam czasem wrażenie walenia kijem w ciemno. Czasem coś trafiam, a czasem nie. Chyba też czasem strach zdjąć opaskę z oczu, choć korci to coraz bardziej.

    Pisz! Cokolwiek się wysypie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz