Chamer see in Vilette Park by Piotr Sekulski |
Więc jestem łasa na turkus i błękit. Jeśli miałabym jechać na jakimś paliwie, to na zdjęciu jest ten właśnie opalizujący odcień, pogranicze powietrza i wody, zszyte na zakładkę fale, wielka przezroczystość. Kolor jak cieniutki film benzyny, dwie części wodoru i jedna część tlenu do pochopnego głaskania, powierzchnia wszystkich rzeczy.
W takiej chwili nie boli mnie nawet przemijanie, spotykam się z sobą jakoś oficjalniej, na odległość zmarszczek na twarzy i nagłej siwizny w ciągle jasnych włosach. Czas mruczy mi w brzuchu, minutnik, co też ugotuję?
Zwalniam o połowę, słucham tylko siebie. Mam parę spraw do załatwienia na drugim końcu języka. Wygląda na to, że napiszę książkę.
pisz :)))
OdpowiedzUsuńjesteś do tego stworzona.
piękne zdjęcie. też lubię błękity.
Dziękuję :-))
UsuńMuszę, cholerna cholera, muszę pisać. Powyklejam sobie okna na zimę na niebiesko i będę pisać dalej.
Sprawdziłam/ uświadomiłam sobie/ przyznałam się samej sobie: nic więcej nie daje mi energii na resztę. Tylko to jedno jedyne. I tylko po napisaniu czegoś swojego przestaję być potworem :-). I ważę mniej :-). I wygląda na to, że to będzie dużo pracy, ale robię to. Juhu!
:)))
Usuńja w ogóle mam ostatnio mnóstwo przemyśleń związanych z pisaniem i sposobem życia.
tym do czego nie jestem zdecydowanie stworzona, tym, co zrobię, jeśli będzie trzeba, ale wolałabym nie. i takie tam różne.
na przykład fakt, że o 19. już byłam nieżywa, bo niewyspanie i stres, a teraz jeszcze pewnie notkę napiszę, no bo jak to tak bez tekstu spać iść ;)
I o to właśnie chodzi :-)
UsuńO rzeczy, które robi się po niewłaściwej stronie północy, bo wygląda na to, że to sam on wielki rozrusznik serca.
Działanie tędy i owędy, jako i w roli, jasne, byle dało się usiąść i napisać.
Pisz! Przeczytać chcę!
jęsli wielki błękit jest "motorem" to ja jestem Ci gotowa całego nieba uchylić. Zdjęłabym nieboskłon i niczym dywan pod pióro ułozyła by Ci tam był wszystkim czego zapragniesz. Stoję w kolejce! Kibicuję namawiam i podpisuję pod tym, że "jestes do tego stworzona"
OdpowiedzUsuńRany boskie, błękit! Idę do Ciebie po błękit, przecież Ty naprawdę możesz mi go wyczarować! Nie darmo w nowy rok weszłam z niebieską tartą, chcę więcej błękitu i turkusu! Maryś!
UsuńNie mam chwili, żeby się zalogować, bo wszystko w pocie czoła. Ile mogę to jak naręcze bławatków z fiołkami i wszystkiego błękitnego - ZAWSZE, pisz, ja chłonę jak pustynia krople deszczu te posklejane w wyrazy litery, co sie nie w zdania układają, a w coś na kształt nieba właśnie.
UsuńTak się cieszę, że to napisałaś.
UsuńTylko tak to wszystko - żeby mieć niebieskie, trzeba je sobie samemu nazbierać, napisać.
Więc piszę. Żeby niebieskie przeszyło. Overlockiem, na okrętkę, na wskroś.
Uściski.
Wspaniale, doskonla wiadomość, choć podświadomie, jakoś oczywista :) Jesteś urodzona do pisania-stwarzania-ocalania od przemijania. Juz kupiłam Twoja książkę!
OdpowiedzUsuńA turkus i woda to tez krajobrazy mojej duszy.
Cudownie, w tych krajobrazach inni odpoczywają, a i Ty sama możesz na turkusową wodę swobodnie i lekko puścić łódki myśli! Ucieszyła mnie radość, którą sobie wyobraziłam, Twoją - na widok koloru. Trzeba na zimę włożyć turkusowe ochraniacze, koniecznie!
UsuńKsiążką poocalam siebie, swoje, boleśnie przekonałam się, że najbardziej rujnująca świadomość we wszystkich sferach życia to nierobienie tego, co sprawia największą radość. Mocno się naszukałam, czym tę radość sobie przywlec pod stopy, w zębach i okupioną smutkami, aż tu nagle - pisanie do Was pokazało, że wtedy jestem najszczęśliwsza i najradośniejsza! Więc teraz zrobię to w trochę większej dawce :-).
Cały dzien myśle o tym, co napisałas. Masz swój skarb, ja o swój ciagle pytam. Ale naprowadzilas mnie na drogowskaz - to ma sprawiać radość :) łatwiej sie wtedy szuka, bo wiele odpada przy tym kryterium. Zostaje kilka kamyczkow. Który najcenniejszy? Który najważniejszy?
UsuńTen najcenniejszy, po którym wszystko inne łatwe i robi się samo, a Ty z szaleńczym drżeniem serca patrzysz w lustro i myślisz, boże, jaka jestem ładna, i cierpliwie czeszesz kłaczki w węzłach gordyjskich, aż się ugładzone i uspokojone nie wiadomo kiedy rozwiążą. Tak. To ten kamyczek.
UsuńŻe człowiek dowiaduje się o sobie ostatni, a po drodze zboczyć z dróżki MUSI wiele razy, by się upewnić, że ta najwłaściwsza. Cieszę się! I mantruję jak zawsze: pisz, pisz, pisz!
OdpowiedzUsuńKochana, to Twoja zasługa! Zamiast czekać, aż się samo napisze, piszę pracowicie, pisząc, gapiąc się w pisane, pisząc sobie, co pisać. Z pola walki wysyłam sobie już nawet notatki głosowe, nagrywane w samochodzie na dyktafon, żeby nie zgubić żadnej chwili, w której mam myśl i czas na nią. I sobie, co najważniejsze, powtarzam, żeby się nie wystraszyć skalą, że to tylko taka większa notka :-)
UsuńAle decyzję podjęłaś ty sama. Sama też działasz.
UsuńOczywiście, że to tylko taka dłuższa notka. Po płaskim. Wiesz przecież ;)
Teraz wypadałoby zostać wyznawcą własnych słów....do kredek!
Po płaskim! Bezwzględnie. Na odległość strony chodzę. Albo i zdania. Po kawalątku. Ale od pewnego czasu chodzę z bohaterką i zmieniło się wszystko. Jest.
UsuńNiech się z kredek wyłoni Twoja bohaterka, i niech opowie, co widziała. Ja tu czekam. Na słowo obraz terytoria w kolorze.
Radość wielka!!! To się musiało tak skończyć/tak zacząć. :)
OdpowiedzUsuńBędę forsować, promować, uruchamiać wszelkie wydawnicze kontakty; mocno wierzę w moc Twoich przeliterowanych myśli.
Należy to napisać publicznie, moment idealny, się zdaje: nie znam blogerki, która pisze lepiej od Ciebie. Trafiasz mi w sam środek.
(Oraz: proponuję uczcić tę książkę-w-toku na kanapie, winem choćby z niebieskiej butelki, ostatnio było bosko.)
To się zaledwie pracowicie zaczyna, ale już cieszy, niech trwa, jako sama czynność - jest doskonałe. Wystarczy mi, jeśli będę pisała coraz lepiej od siebie samej i chroniła się od pokus i upadków stylu, łuczniczka od trafiania w środek bez jednego oka, bo zmrużone od światła. Nie wychodzę nigdzie indziej póki co, bezpieczniej mi ze skromniejszą perspektywą tej "dłuższej notki" :-), więcej nie udźwignę, ale bardzo dziękuję za tę wiarę we mnie, ważna.
UsuńWino koniecznie, dużo bardzo mi dała ta rozmowa kanapowa. Może być dziś wieczorem u mnie :-) lub gdzie i kiedy zechcesz.
Uściskuję!
Be z grypą dekady (40 stopni), nie chcę Ci dowieźć w pakiecie. Za to przyszły tydzień - jak najbardziej i gdzie chcesz.
UsuńA mądre książki trzeba wydawać. Na studiach nr 2 nauczyli mnie jednej ważnej rzeczy: rozwój odbywa się poza strefą komfortu. Pisz, szlifuj, wypuść w świat.
Niech tak będzie, domówimy się domowo, wspaniale.
UsuńTej ważnej rzeczy słucham jak samej siebie.
Teraz nie będzie czasu równowagi. Teraz będziesz TY I PISANIE.
OdpowiedzUsuńIm bardziej się szala przechyli, tym bardziej się później wyrówna.
Fajny fonepadzik by Ci się przydał - gadasz do niego, a on skurczybyk pisze :)
Fonepadzik może mi metafor nie udźwignąć :>> jak teraz w okrutnej rozmarzonej chwili sobie wyobraziłam :-)
UsuńZbieram od paru miesięcy słowa i zdania, wysyłam je sobie najprościej jak umiem - mailem, na potem, na zapas. Jak kiedyś kamienie zbierałam. Działa. Ocalam myśli i to też wiele dla mnie, jak się okazało, znaczy.
Tak, chcę tego braku równowagi, dla swojego pisania teraz chcę wszystkiego. I idę to sobie zapewniać, na ile mogę.
Ech, serce rośnie!
UsuńOcalaj, zapisuj. Niech się słowa sypią lawiną na głowę! Niech wszystko spadnie, niech się oczyści.
UsuńUdźwigniesz to a potem błękit rozleje się dookoła.
Czekam, czekam i przerabiam nogami z niecierpliwości!
Cieszę się ogromnie!!
Dziękuję, czuję się wypielęgnowana jak ogród różany, tak wiernie stoicie i blisko. Tak mnie nagle i ogromnie wzruszyło.
UsuńJakiż ożywczy ten turkusowy błękit w kontekście tych wszędzie lansowanych, jesiennych smutasów. Pisz, pisz książkę, pisz...
OdpowiedzUsuńBędę pisała, jakbym ręcznie te błękitny turkus i turkusowy błękit robiła. Nie chce mi się jesieni, nie działam na jesień. Woda, niebo i światło rozjaśniają w głowie.
UsuńOd dłuższego czasu czułam, że huknie i obsypie nas konfetti. Ale przed huknięciem musisz trochę podmuchać w ten niebieski balon :) My siedzim i patrzym na bezdechu :)
OdpowiedzUsuńAle się cieszę!
Piniata przecież, musiało sypnąć konfetti :-). Napracuję się i może coś z tego ładnego ulepię. Wazonik, historię, byle mnie samej pomogła i dała to ładne - radość, taką jak tu z Wami. Bo historia też będzie - przepadło i na pohybel - opowiadana, jakbym Wam opowiadała. Choć użyję niekiedy słów niecenzuralnych, ale niech tam, trzeba czasem. Cieszę się również! :-)
UsuńMądra i słuszna decyzja :)
OdpowiedzUsuńOcalałam dzięki pisaniu, dlatego wierzę w jego moc.
Zatem niech moc będzie i z Tobą, Katachrezo :)
Już jest! Jeszcze tylko wytrwałość...!
W wytrwałość uwierzyłam razem z pisaniem do Was - powtarzam ten gest rozsypywania liter na stronie starannie i często, już umiem, jest ważniejszy niż to, co napiszę, wiem, że mnie zbiera w całość i daje, jak już wiele razy powtórzyłam - największą z moich mocy - radość. Wierzę w pisanie, bo ja już też raz ocalałam i pozwalam się sobie ocalać z każdym nowym słowem tam i tutaj. Niech moc będzie także z Tobą i Twoimi opowieściami!
UsuńTaa...
UsuńKiedy akurat niemoc kompletna. Siedzę, gapię się w monitor jak sroka w kość i NIC!
Musi się coś uleżeć jak gruszki w sienie. Chyba.
Emmo, więc niech się chwilę uleży. Aż będzie soczystą gruszką.
Usuńjakieś takie ''wysokie'' to Twoje pisanie, tak płynie, tak jechać po nim można jak na najlepszym paliwie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńBo z wysokiego tak ładnie się spada :-)
Wiecie co?
OdpowiedzUsuńOno jest fajne.
Pisanie.
Piszę i śmieję się do siebie.
Takie to jest uczucie.
Spracowania się.
Tak, Bebe, taka dłuższa notka. Wtedy się nie boję. Jak dobrze. Zrealniało. Obraz zrealniał do rozmiaru kredki.
Pięknie to oswajasz, ten swój przypływ. Że Ci ust nie zakrywa, że wiesz, jak w nim płynąć.
Usuń"Taka dłuższa notka", cudnie poskromiłaś potwora:)
Uśmiecham się szeroko!
Śmieję się z tobą. Na głos :D
UsuńPrzecież każda książka to zbiór dłuższych notek. Pocztówek z życia. Jakby nie była długa, każda notka to słowo za słowem i kreska za kreską. Niektórzy tak doktoraty pisali ;)
Za kreską kreska, aż będę niebieska :-)
UsuńUlala, decyzja mi się podoba :) Odnajduję w sobie jedynie autora najcieńszej książki świata, więc nawet na recenzenta się nie nadam, ale chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten plan podoba :-) I chętnie przeczytam viceversnie :-).
Usuń