Ken taki

Half-Pants Ken by Katachreza


Co u Was?
U mnie tak.

Ken najczęściej widywany jest w spodniach zdjętych do kolan. Przy samolocie pojawia się incydentalnie, świecąc gołym pośladkiem.

Maja nie może wyjść z podziwu, że z Kena kompletny anioł. Jak dotąd, mimo cierpliwego oczekiwania, drugorzędowa cecha płciowa nie pojawiła się.

Kenowi wiedzie się dość słabo, od dłuższego czasu nie wolno mu prowadzić samochodu. Czasami jakaś plastikowa lala wyjdzie za niego za mąż, ale szybko zostawia go w kąciku, porzuconego razem z welonem.

- Tak już jest, moja śliczna - Maja pobłażliwie głaszcze mnie po policzku, kiedy mimochodem pytam, dlaczego Ken znowu ma zdjęte spodnie, skoro już wiadomo, czego tam nie ma.

A ja tymczasem, pomiędzy, w ramach ćwiczeń z z rozszerzania czasu, robię konfiturę z truskawek i cierpliwie hoduję marzenie. Niebawem napiszę o stawianiu krzyżyków, szukaniu submarzeń składowych i spełnianiu ich samemu sobie na zachętę.


Komentarze

  1. Kapitalne zdjęcie!
    Kapitalne zdjęcie spodni!
    A jednak on ma tam inaczej niż dziewczyny i to jest bez wątpienia ciekawe. Deuce Weroniki ma w tym miejscu bardziej anielsko.
    Czy Twoje marzenia są jak zwierzęta i rodzą się w bólu, czy wyrastają z nasion?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kapitalne zdjęcie spodni" - piękne :-)))

      Moje nowe marzenia odsłaniają się póki co paleontologicznie, zarysowują się w technice sgrafitto, na warstwach zarzuconych i zasypanych czasem starych marzeń. Kiedyś przychodziły raczej w nagłym ogniu.

      A Twoje?

      Usuń
  2. O- to-to! o "szukaniu submarzeń składowych i spełnianiu ich samemu sobie na zachętę." !
    Mało kto traktuje siebie samego tak jak swojego najlepszego przyjaciela. Przyjacielowi na zakręcie życiowym nie wyrąbalibyśmy prawdy między oczy, okraszając okrutnymi epitetami, a sobie tak, czemu nie; na widok jego zmęczonej postarzałej nagle twarzy nie zareagowalibyśmy obrzydzeniem i złością, jak na widok swojego niewyjściowego odbicia w lustrze; nie sztorcowalibyśmy go za każde uchybienie, roztargnienie, głupi błąd, tylko staralibyśmy się go rozśmieszyć, utulić, pocieszyć.

    Takich, którzy się w sobie kochają, znam wielu, ale takich,którzy się ze sobą przyjaźnią mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szłam odebrać ubłoconą jasnowłosą córeczkę z przedszkola, kiedy pojawił się Twój komentarz i strzelił jak piorun.
      Przyjaźnię się od pewnego czasu z samą sobą dużo bardziej niż dotąd.
      Zaczęłam być dla siebie dobra.
      Teraz - pomagam sobie. Z całych sił.

      Usuń

Prześlij komentarz