Flow

Collage by Virginia Whipple


Mama od wtorku jest w domu.
Dopiero zaczynam w to wierzyć.

Serce dostało przyjaciela na stałe - wszczepiono stymulator.

Po tych dniach spędzanych w szpitalu, z ojcem w domu rodziców, po tym szarpnięciu nowego lęku.
Dostaliśmy wszyscy jeszcze trochę.
Oddycham.

Ze szpitala mamę odebrał mój starszy brat. I pierwsze co zrobił, to zawiózł ją do siebie, pokazać jej konia w stajni. Koń frygijski, piękny i uczony dawać łapę, prosić o cukier i czule całować w policzek na hasło "buziaczek", więc mama przecierała oczy.

Dobrze zmartwychwstać po coś miłego.

Dom przywrócony do życia też oddycha.
Mama ostrożnie planuje nowe, powoli chodzi, wraca do spraw, na tyle, na ile może.

Rytuały.
Kawa i ciasto w samo południe. Powoli.

Chodziło o to jedynie, żeby jeszcze trochę potrwało wspólne życie. Ojciec czekał, aż mama wróci. Zawoziłyśmy go z siostrą do szpitala w odwiedziny, gdzie jedli z mamą szpitalną zupę z jednej miski, dwa liski. Razem lepiej.

Razem to jest cały dom.

Wiem już, skąd ta straszliwa zapaść mamy.
Znalazła martwą sąsiadkę z jednego z domów przy naszej drodze.
Młodsi sąsiedzi bali się pójść sprawdzić i wysłali mamę.
Sąsiadka umarła przy zdejmowaniu rajstop, siedząc na łóżku.
I taką siedzącą znalazła ją dwa dni później mama.

I tych rajstop serce mamy już nie wytrzymało, dwa dni po pogrzebie zasłabła.

I teraz powolutku.
Ze stymulatorem.
Otulona.
Zapomina.
Może po to właśnie trzeba tracić pamięć.
Odkładać, nie nosić przy sobie.

Tutejsze pamięci się goją, tak ładnie.

Pamiętacie Kawę?
Ta sąsiadka, siedemdziesięcioletnia, przeszła całą żałobę po utraconym synu, odrosła.
Odrastała chyba ze trzy lata, chociaż marniał ogród.

Siostra spotkała ją w ubiegłą niedzielę, a ona jej mówi radośnie, - Jak mi się chce tańczyć! Energia mnie rozpiera! Tak bym coś zrobiła! Mężowi mówię, tańcz ze mną, ale on tylko siedzi, głowę spuszcza. A ja chcę żyć! Tańca mi potrzeba, pracy, mówię Ci, czuję, że mogę wszystko! Córka narzeka, że nie ma warunków do prania, to ja jej mówię, daj mnie to pranie, ja ci dziecko całe pranie świata wypiorę, tyle mam siły.

Uczę się tutaj radości robienia. Flow.
Tyle pamiętam z dzieciństwa i do tego od trzech lat wracam.
Pisaniem.

Radość zapamiętałego robienia tego, co się tak lubi, że robi się samo, trans, dzięki któremu wszystko inne staje się lżejsze, niewytłumaczalny powód powrotu do życia.



Komentarze

  1. Dziękuję ci za piękne, jak zawsze i mądre opowieści. O gojącej się pamieci, odchodzeniu... o tym razem. Doświadczam tego nieustannie, kiedy życie dzieci przenika się z życiem dziadków, rodziców, odchodzenia powolutku z tym radosnym biegiem gdzieś. Pamiętam tatę na wózku, patrzącego tęsknie na śnieg i Małego, jak pyta zdziwiony i oburzony jednocześnie: czemu dziadek nie może grać w śnieżki? Mółgłby, gdyby chciał!
    Wzruszenie. Goi się to bolesne, w sercu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Dojrzałam i należy to zrobić publicznie: wyznać Ci miłość. Nie: lubię/uwielbiam. Kocham Twój sposób patrzenia, to, co odkładasz w sobie, jak odkładasz, jak wydobywasz.
    Mniejsza, że często łapię się na tym, że "mam podobnie", "to przecież ja", "tak widzę swoją mamę, tak samo się boję, tak samo przygotowuję się do tego, że odfrunie". Zachwycam się nie podobieństwem, a wrażliwością i tym, jak rośniesz.

    Będę wspierać Cię z całych sił w wydaniu książki. Umiesz mówić, zostawiać osad, deponować siebie w kimś z daleka, łączyć kropki. Oddychaj - nie w torebkę. Oddychaj na głos z całej epy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to to to! Właśnie tak, jak to nazwalas Zorko. Ja też kocham Katachrezę :))))

      Usuń
  3. Zorka pięknie to ujęła. Poza tym przypominasz mi trochę Marię Kuncewiczową, twój styl pełen metafor kojarzy mi się z nią. Czytałaś jej książki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Radość zapamiętała, radość zapamiętana, radość z zapamiętanego - niech trwają w Tobie!
    Jedzenie z jednej miski, dwa liski, tąpnęło mną, czemu to najbardziej? Nie wiem.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze, że do Ciebie tu trafiłam. Od niedawna, ale z poczuciem jakiejś pełni czytam Twoje słowa.
    Cieszę się, że możecie się sobą rodzinnie cieszyć. Oby jak najdłużej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Siedzę pod szafą, zawstydzona. Nic nie powiem.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz