Maszyna Turinga


Wi-fihawks [tribute to Edward Hopper]


Do chwili, gdy piszę te słowa, doprowadziły nas wąską kładką czasy, kiedy komputery były jak pianole, czytające perforowane arkusze papieru. Z pierwszej pracy mojej siostry w wojewódzkim oddziale jedynego banku w tym kraju, pamiętam pożółkłe papierowe wstęgi z otworami, które zaledwie trzydzieści lat temu poniewierały się po starym domu.

Nasze wzruszające kodowanie supełkowe, ostrożna kładka prowadząca od glinianych tabliczek do Kindle Fire.

Piękna samozagłada gatunku, który interweniuje w ewolucję, tworząc maszyny, które go przekroczą, podając mu dane do obliczeń niedostępnych dla jego własnych mocy intelektualnych; każdorazowo jesteśmy kolejny krok dalej od siebie, niezdolni wykorzystać to, co stworzyliśmy, żeby nas tworzyło. Akceleracja genotypu, faza wyczerpania po gorączkowym biegu i śmierć. Bo czy w Waszych przenośnych urządzeniach memoryzujących zrobicie kopię zapasową życia? Czy da się Was zawczasu serwisować antyfuneralnie?


A komu właściwie służy to całe archiwum cywilizacji? W naszych zamkniętych książkach, wyłączonych telewizorach i komputerach, w naszym niepodłączonym internecie nie ma żadnej hibernacji znaczenia pod naszą nieobecność, przeciwnie, znaki nieprzerwanie oznaczają, Anna Karenina rzuca się pod pociąg zawsze w tym samym wersie, w operach mydlanych i telewizyjnych prognozach pogody bohaterowie nieustannie podejmują trud wypowiadania i wskazywania, sieć agreguje petabajty informacji i rozprasza źródła, wszystko tam istnieje,

i robi to bez nas.

Niech nie zmylą nas ciemne ekrany kultury, niech nikt nie ocenia jej po zamkniętej okładce, kultura reprezentacji odłączyła się od nas już dawno i emituje swoje znaki na własny rachunek, po coś innego, niż wtedy, gdy ją wymyślaliśmy naskalnie, żeby nie wszystcy minąć.

Melancholijnie i hobbystycznie płacimy stawkę stałą za przesył znaku i zasypiamy w naszym śmiesznym dobowym rytmie zmęczenia i radości, wystawieni na przemysłową emisję znaczenia, której nie inicjujemy, ani nie odbieramy w żadnym celu komunikacyjnym.

Więc czy ona jeszcze jest nasza.
Ewolucja.



Komentarze

  1. Przypomina mi się ten projekt:
    http://www.moma.org/interactives/exhibitions/2008/elasticmind/#/60/
    Takie puzderko na wirtualne odpadki naszych żyć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz