![]() |
Sur de rien by Clod |
Kobiety w naszej rodzinie są, tak się złożyło - pamiętliwe.
Wytrzymują długo, mają serca duże i miękkie, opatrują rany kłute i szarpane, taktownie, serdecznie, ze śmiechem.
Tryb Marusia - preinstalowany genetycznie.
Do czasu.
Jeśli masz taką ułańską fantazję, aby metodycznie podręczyć kobietę z naszej rodziny złym słowem, pomówieniem, niesprawiedliwą oceną, uporczywym krytykowaniem od a do z - nie będzie Ci się żyło gorzej, albowiem model ten przygotowany został do zastępowania konia przy pługu i przeżyje w najbardziej ekstremalnej sytuacji.
Natomiast nie pożałuje sobie cichutkiej, skromnej, prywatnej zemsty. Do wiadomości własnej.
Moja fenomenalnie zaprawiona w tej kwestii mama nie wykonywała gestów ordynarnych i pochopnych, kiedy ojciec akurat winszował sobie wykonać jakiś nieładny zabieg na jej poczuciu własnej wartości.
Mama odkładała. W pamięci. Aż się uzbiera. I w punkt.
Mój ojciec miał słabość do pielęgnacji urody. Własnej. Najchętniej środkami naturalnymi, które gotował i mieszał przedwojennymi sposobami. W związku z czym latem na strychu suszyły się pokrzywy, z których ojciec sporządzał garnek mikstury do włosów, aby były gęste i zdrowe. Miksturę uważał za najlepszy środek pielęgnacyjny i codziennie uroczyście przynosił ją sobie w garnku ze strychu, aby urodzie nie stała się krzywda. Ponieważ nie mógł się zdecydować, czy lepiej działa picie mikstury, czy smarowanie nią włosów, robił jedno i drugie.
Któregoś nerwowego popołudnia w mamie akurat coś subtelnie pękło. Kiedy ojciec poszedł popracować w warsztacie, przyniosła sobie garnek z miksturą pokrzywową, postawiła go na podłodze w kuchni, usiadła przy nim, starannie umyła sobie stopy w drogocennej zawartości, a następnie odniosła garnek z powrotem na strych.
I przez wiele dni z cichym i serdecznym uśmiechem czekała na rytualne użycie pokrzywy.
Moja trenerka. Mistrzyni ognia i wody w zdrowych proporcjach.
A jakie są kobiety w Waszych rodzinach?
Z sercem na dłoni, jakby je ktoś wyjął z rzeczywistości, zdjął skórę i pozostawił na wierzchu zakończenia nerwowe bez osłony - takie
OdpowiedzUsuńA historia mi rozciągnęła kąciki ust po policzkach szeroko :)
twarde, ta metafora z koniem przy pługu pasuje jak ulał:)
OdpowiedzUsuńa przy tym ciepłe, towarzyskie, uzbrojone w głębokie poczucie humoru i odpowiedni dystans do świata:)
oraz rodzinne bardzo, to zawsze numer jeden w hierarchii wartości.
a pomysłowość Mamy naprawdę robi wrażenie;))
Różne, jak czekoladki w bombonierce. A ze mnie to już w ogóle kiełbasa ze sklerozą na dodatek ;) Tym bardziej podziwiam pamiętliwą żyłkę w twych genach.
OdpowiedzUsuńTwoja mama będzie moim wzorem! cudo!
OdpowiedzUsuńCierpią za milijony. I pamiętają jak Twoje.
OdpowiedzUsuńMoje są odjechane, bywa że rzeczywistość ich nie dotyczy. Bardzo przywiązane do swoich mężczyzn. Tylko babcia Ligia jakoś do tego nie pasuje. I chwała jej za to:)
OdpowiedzUsuńPiękna historia :-)
OdpowiedzUsuń