Piasek

marble garden by Katachreza

Twój ogród w dużym zbliżeniu staje się nagrobny, a liście z marmuru. (Mam trochę niepotrzebnego języka, jak pamiętasz, służy mi do niemówienia, toteż piszę. A tak spytam: - Na kogo ja Ci wyrosłam, na siebie? Badania robię sobie na entropię, znów wysoka. Znikam.)

Jest pora płowienia. Wszystko już dojrzało.

Tak niepostrzeżenie przesypałaś nam piasek z piaskownic do klepsydr. Wyjadłaś rtęć z wszystkich termometrów. Srebrne nitki.

(A pamiętasz śmiechy? Jako pięciolatka dałam w twarz pani przedszkolance, gdy kazała mi samej zawiązać buciki. Pamiętasz, jak mi się wtedy zaczynało życie? Głupio mówić, ale też będę śmiertelna.)

Dziewczynka bez decorum musi znaleźć przejście. Atari schowane na strychu razem z pudłem zdjęć z pogrzebu babci, zmarła, kiedy byłaś ze mną w ciąży, więc jak Ty, jestem wrażliwa na lipiec; czy ja jestem Twoją żałobą po mamie? Twoja zetlała sukienka, jej sweter. Dołożyłam po cichu ubrań moich dwóch pokoleń. Zawsze więcej życia.

Zestarzało nam się to nasze tutaj równolegle, popatrz. Deklinujesz mi się smutno i z błędami; niepewna końcówka. Czy ja to aby równie dokładnie pamiętam, jak Ty zapomniałaś?

Komentarze

  1. Pamiętacie zupełnie inaczej i chyba nie da się dowiedzieć jak. Każda pilnuje swojej świętej pamięci i buduje nienaruszalną prawdę. Cudza pamięć może być tylko uzupełnieniem.
    Kiedyś wierzyłam, że można wyrosnąć wyłącznie na siebie, ale już zobaczyłam. To niemożliwe. Kiedyś zawołasz - mamo! Kto odpowie?
    Rozkwitająca, dojrzewająca córka, to zawsze cień starzenia się matki. Trudno za to lubić córki. Można tylko kochać.
    Pięknie napisałaś, pięknie nazwałaś porę płowienia. W moim języku - to czas ubywania. Jest kilka takich lat, kiedy matka i córka mogą się ze sobą spotkać we wspólnym czasie. Te, które zauważyły nie zapomną. To wielkie szczęście i będzie się można do niego odwołać, gdy ich czasy się rozsuną i matka zacznie się oddalać w ubywanie.
    Wiesz, za każdym razem gdy rosły we mnie córki, umierał ktoś bliski. Każda ciąża uczestniczyła w pogrzebie. Zamiana.
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam Cię, M., dziękuję za to, co napisałaś. I myślę o rozsuwaniu się czasów. I o zamianach. Dziękuję.

      Usuń
  2. Trudno piszesz, wieloznacznie... Czytam i obracam w myślach na wiele sposobów. Dajesz możliwość wieloznacznej interpretacji.
    Chyba cudownie jest mieć córkę? Nie wiem. I nigdy nie będę wiedziała. Ten tandem znam tylko z jednej strony...
    Pięknie obie napisałyście.
    Ja mam synów. Na chwilę, tylko na chwilę. Przygotowuję ich tylko. Zbieram wszystko i staram się przekazać dalej. Tobół coraz cięższy.. sztafeta pokoleń z metami w różnych miejscach
    ...
    Serdeczności :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Te równoległe czasy raz bliżej, raz dalej. Jak fale, jedna drugą goni. Jest przypływ i jest odpływ. I tak nieustannie. Tylko woda już nigdy nie jest ta sama, choć z jednego oceanu... z jednej krwi i kości.
    Nie wiem, czy będę kiedyś gotowa na ostatnie ziarnko w klepsydrze.
    A ta metafora uderzyła we mnie jak grom...

    Dużo zdrowia dla Mamy!
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz